Jak powstaje tekst zamówiony u copywritera?

Dziś chciałam zaprosić Cię do mojego biura, podstawić Ci krzesło tuż obok mojego biurka, aby uchylić przed Tobą rąbka tajemnicy mojej copywriterskiej pracy. Może poznając szczegóły tego, jak powstaje tekst, przekonasz się, że jednak warto zamawiać teksy u copywritera. Co więcej, zrozumiesz, dlaczego opisy i artykuły zamówione u specjalisty kosztują tyle, ile kosztują.

To, od czego zaczynam, czyli research.

Brr… Przyznam szczerze, że jakoś nie lubię słowa „research”. Może dlatego, że jest ono nadużywane i określa się nim wszystko możliwe. Dlatego ten etap pracy wolałabym nazywać przygotowaniem się do tworzenia tekstu albo po prostu poszukiwaniem wiadomości. Ale obojętnie jakby tego nie określać, zaczynam od poszukiwania informacji w internecie na dany temat. 

To poszukiwanie nie polega jedynie na gromadzeniu samej wiedzy. Przyglądam się też temu, jak inni zmierzyli się z konkretnym tematem i jak opisali dany problem. Zastanawiam się, co mi się nie podoba w danym tekście i jak można by opisać to samo w inny, lepszy sposób. 

Nie chodzi o krytykę kogoś, ale raczej na uczeniu się na czyichś błędach. Sama zresztą tam mam, że gdy po jakimś czasie pisałabym na ten sam temat, z pewnością również w swoim wcześniejszym artykule widziałaby sporo rzeczy do poprawy. Tak to już jest.

Etap przemyśleń. 

Prawdą jest to, że samo pisanie idzie dość szybko. Mogę każdego dnia bez problemu stworzyć tekst na 15.000 znaków, a może nawet i więcej. Szczególnie gdy chodzi o tzw. tematy rzeka, na które pisze się łatwo i szybko. Ale… uwierz mi, lepiej nie narzucać sobie takiego tempa.

Zleciłeś copywriterowi test i chcesz go mieć na jutro, a copywriter mówi Ci, że nie da rady? To dobrze o nim świadczy. Wielu doświadczonych copywriterów napisze Ci tekst nawet tego samego dnia, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa tekst ten będzie po prostu słaby. Nie dlatego, że ktoś nie ma zdolności, ale dlatego, że rzucanie się na dany temat od razu, raczej nie przyczyni się do napisania wyśmienitego artykułu. 

Ja lubię z danym tekstem pochodzić dzień lub dwa. I nie myśl, że wtedy nic nie robię dla Ciebie. Bo choć nie siadam do biurka albo zajmuję się innymi sprawami, to cały czas myślę o Twoim tekście. Chodzę i myślę i znów chodzę i myślę. Przy okazji zrobię zakupy, bo lodówka aż prosi się o to, by ją wypełnić czymś oprócz światła. I dalej chodzę. I właśnie w takich prozaicznych momentach niespodziewanie nagle nachodzi mnie olśnienie. W głowie rodzi się początek tekstu, pomysł, cała idea… zwał, jak zwał. 

A gdy już pojawi się pomysł…wtedy dopiero siadam do pisania. Bo najlepsze pomysły dojrzewają powoli, gdy myślisz o czymś tylko mimochodem i nagle… JEST.

Teksty do internetu mają tę zaletę, że można pisać je po kawałku, a dopiero na końcu dowolnie ustawiać poszczególne fragmenty. Wielu też jest zwolenników pisania leadu na końcu. Ale ja od niego zawsze zaczynam. Gdy przychodzi nagły przebłysk, pomysł i wiem, jak zacząć, wtedy słowa układają się w zdania, a zdania w akapity. I nawet nie wiem kiedy, a tekst… jest gotowy. 

Ale wróćmy jeszcze do momentu, gdy wreszcie mam pomysł.

Stworzenie struktury tekstu.

Gdy chodziłam do szkoły, pani od polskiego zawsze męczyła nas tworzeniem konspektu pracy, nim jeszcze przejdzie się do pisania wypracowania. Potem sama stałam się zmorą dla moich uczniów, od których wymagałam tego samego. Zrozumiałam bowiem, że rzeczywiście inaczej nie można stworzyć logicznej wypowiedzi, która układa się w sensowną całość.

Dlatego nim jeszcze zacznę pisać tekst, najpierw tworzę jego schemat. Tytuł, lead i poszczególne nagłówki, które rozwijam w dalszym etapie pracy. Gdy mam taki szkielet artykułu, to wypełnienie go tekstem nie stanowi już większego problemu. Taki konspekt jest jak drogowskazy, które prowadzą mnie podczas tworzenia i nie pozwalają schodzić myślom z wyznaczonej drogi, gubiąc przy tym sens.

Pisanie tekstu.

Gdy mam dobry pomysł na tekst, to samo jego napisanie nie zajmuje dużo czasu. Bywa jednak i tak, że pisanie idzie, jak po grudzie. 

Często klienci zastanawiają się, dlaczego jedne teksty kosztują więcej, a drugie mniej. Dlaczego artykuł blogowy za ilość znaków jest tańszy od opisów na główną stronę internetową? Odpowiedź jest prosta.

Każdy rodzaj tekstu tworzy się nieco inaczej. 

W przypadku artykułu blogowego, gdy mam już strukturę tekstu to później po prostu siadami i piszę go według przygotowanego schematu. 

Sprawa inaczej wygląda w przypadku opisów na stronę internetową. W ich przypadku, nim jeszcze zacznę tworzyć tekst, w międzyczasie zapisuję luźne pomysły, które potem pomagają mi w napisaniu całej konstrukcji. Nad tymi tekstami zazwyczaj więcej myślę, niż piszę. Ważę w nich każde słowo, poprawiam 100 razy każde zdanie, czytam, wykreślam — bo takie opisy mają być po prostu językowymi perełkami. Dlatego też ich koszt jest wyższy. 

Odłożenie tekstu na krótki czas.

Tekst jest jak drożdżowa babka. Aby ten wypiek był pyszny i pulchny, musisz odłożyć surowe ciasto na pewien czas w ciepłe miejsce. To moment, w którym drożdże zrobią całą robotę, by później ciasto pięknie wyrosło. 

Tak samo jest z tekstem. Można go poprawiać od razu. Ale lepiej odłożyć go na drugi dzień i do poprawy podejść ze świeżym umysłem. Może się bowiem okazać, że artykuł lub opisy pisane wcześniej nie są jednak tak dobre, jak nam się wydawało i trzeba w nich coś poprawić. A może po prostu przyjdzie nam jeszcze coś ciekawego do głowy.

Poprawa gotowego tekstu.

Myślałeś, że tekst jest już gotowy? Byłeś w błędzie. Wprawdzie najgorsze już za nami, ale nie wolno jeszcze osiąść na laurach. Nie mogę sobie w ogóle wyobrazić, że copywriter napisze tekst i wyślę go bez poprawy. Dla mnie byłyby to po prostu ujma na honorze.

A więc, gdy tekst już sobie trochę poleżał, a głowa nabrała świeżości, przychodzi czas na poprawę. Nie śmiej się, ale gdy sprawdzam tekst, czytam go na głos. Czasami domownicy słuchają i mają przy okazji ciekawą lekturę.

Przyznam, że tekst poprawiam 3-krotnie. Najpierw zaczynam od lektury na głos i w tym czasie wygładzam zdania, by brzmiały lepiej. Poszukuję synonimów, gdy jakieś słowa się powtarzają lub skracam zdania, gdy w ferworze weny, stworzyłam ciągnące się tasiemce. Staram się, by zdania były w miarę krótkie, bo to po prostu lepiej się czyta i nie traci się wątku po drodze. Nie ukrywam, że wykształcenie polonistyczne na tym etapie jest nieocenione. 

Gdy chodzi o tekst blogowy, poprawa idzie dość szybko. Opisy na stronę poprawiam już nieco dłużej. Każdy fragment czytam po kilka razy na głos, szukam synonimów i wygładzam teksty, aż powstaną językowe perełki, a to zajmuje zdecydowanie więcej czasu.

Gdy głośną lekturę tekstu i jego poprawę mam za sobą, w dalszym etapie wrzucam go do programu LanguageTool, bez którego nie wyobrażam sobie mojej pracy. Tekst jest już wprawdzie poprawiony, ale ten program wyłapuje ewentualne literówki i przypomina o przecinkach, które gdzieś mi umknęły.

Choć program jest niezwykle pomocy, nie mam do niego jednak 100% zaufania, bo choć działa dobrze, to również jemu zdarzają się niedociągnięcia. Dlatego po takiej korekcie, czytam tekst jeszcze raz. Tym razem na szczęście po cichu. 

Kosmetyczne poprawki tekstu na zakończenie. 

Gdy tekst jest już sprawdzony, przyglądam mu się jeszcze pod względem wizualnym. Tytuły zaznaczam większą czcionką. Rozdzielam dłuższe partie tekstu na 2-3 mniejsze akapity — innymi słowy mówiąc, dokonuję kosmetyki tekstu. Upewniam się też, że słowa kluczowe znajdują się zarówno w tytule, jak i również w leadzie i w nagłówkach. 

Dopiero wtedy tekst jest gotowy, by wysłać Ci go mailem lub udostępnić w dokumencie Google.

Tworzenie tekstu wymaga od copywritera przejścia przez wiele etapów, nim dojdzie się do celu i dany artykuł może ujrzeć światło dzienne. Czy artykuł lub inne opisy mogą więc kosztować 5 złotych za 1000 znaków?

Może znajdą się osoby, które podejmą się pisania za darmo. Zastanawiam się jednak, które etapy tworzenia tekstu zostały pominięte, żeby za tak niską cenę stworzyć go szybko i bez wysiłku. 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to:
search previous next tag category expand menu location phone mail time cart zoom edit close