Nazywam się Daria Simon
Gdybyś zapytał o mnie moich znajomych, każdy odpowiedziałby zgodnie, że jestem zdyscyplinowana, wytrwała i skrupulatna. Na pewno ktoś jeszcze dorzuciłbym do tego ciekawostkę, że w moim życiu kieruję się żelaznymi zasadami, których kurczowo się trzymam (co, uwierz mi, czasami może być wadą).
Mogłabym na dowód tego opowiedzieć Ci o moim wysiłku, który podjęłam w IV klasie szkoły średniej, gdy stwierdziłam uparcie, że po Technikum Ochrony Środowiska z okrojonymi godzinami języka polskiego, będę zdawać na filologię polską na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Co zresztą udało się z powodzeniem.

W tamtym czasie, aby dostać się na wybrany kierunek studiów, trzeba było zdawać dwuetapowy egzamin wstępny. Na domiar złego egzamin taki odbywał się przed komisją, w skład której wchodzili profesorowie tejże uczelni.
Ale nie to chcę Ci dziś powiedzieć…
Opowiem Ci za to inną historię…
Byłam na IV roku studiów i już wtedy wiedziałam, że pracę magisterką napiszę z językoznawstwa, a nie z literatury, jak początkowo zakładałam.
W tamtym czasie miałam dobrego znajomego, który był świetnym rysownikiem. Zresztą do dziś jest. Wtedy pracował w agencji reklamowej jako grafik — najpierw we Wrocławiu, potem Poznaniu. Dziś ma własne studio w Warszawie.

Był 2000 rok.
Mój znajomy dobrze wiedział, że temat mojej pracy magisterskiej dotyczył budowy językowo-stylistycznej sloganów wyborczych, dlatego ciągle mnie namawiał:
– Młoda! (Tak mnie nazywał) Porzuć marzenia o pracy w szkole i po prostu zostań copywriterem w agencji reklamowej.

Wtedy myśl o tym zawodzie była dla mnie zupełną abstrakcją. Mieszkałam w niewielkim mieście liczącym 140.000 mieszkańców. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić i przede wszystkim gdzie znaleźć taką agencję.
Podjęłam więc pracę w szkole. O pracę nauczyciela było niezwykle trudno. Ale uparłam się… Potem moje życie trochę się skomplikowało i ostatecznie trafiłam do Niemiec.
Rok 2019 był dla mnie przełomowy.
Moje 40. urodziny zmieniły wszystko… Z tej okazji zaplanowałam kilkudniowy wypad do Wiednia. To była podróż śladami mojej muzycznej miłości — FALCO.
Ten czas wywołał we mnie taką burzę emocji i przeżyć, że po powrocie postanowiłam utrwalić te wspomnienia. Spisałam wszystko. Wkrótce powstał mój blog Wysoko jak nigdy, nazwą nawiązujący do jednego z utworów Falco: Hoch wie nie.

Moje biuro

Rok 2019: Schloß Belvedere w Wiedniu.
Wtedy właśnie narodziła się moja pasja pisania. Minęło jeszcze kilka miesięcy, zanim zrozumiałam, co powinnam zrobić, by pisanie stało się moim zawodem. I tak wróciła do mnie myśl sprzed prawie 20 lat, by zostać copywriterem.
Odbyłam zdalny kurs w internetowej pracowni copywriterskiej Tekstowni.pl, by nadać mojemu pisaniu odpowiedni kierunek oraz ukończyłam zdalne praktyki w Agencji copywriterskiej Content Writer z Poznania… i dziś jestem tu…
